Stara kobieta, niemłody mężczyzna o niezdrowej cerze i matka z dzieckiem na kolanach. Siedzą na krzesłach zwróceni w kierunku, który wskazuje strzałka. Tak wygląda obraz „Kolejka trwa” („W kolejce”) Andrzeja Wróblewskiego.
Wróblewski urodził się w 15 czerwca 1927 roku w Wilnie. Ojciec był profesorem prawa, rektorem Uniwersytetu Wileńskiego, matka – artystką grafikiem i pierwszą nauczycielką. Po wojnie wraz z matką i bratem zamieszkał w Krakowie, podjął studia na UJ (historia sztuki) i ASP, gdzie jego nauczycielami byli m.in. Zbigniew Pronaszko i Hanna Rudzka-Cybisowa, a kolegą Andrzej Wajda. Już w czasie studiów zaczął poszukiwania własnej drogi twórczej. Debiutował w 1948 roku. W marcu 1957 roku zwłoki artysty znalezione zostały przy drodze Oswalda Balzera w Tatrach. Dziś uznawany jest za jednego z najwybitniejszych malarzy polskich XX wieku. Jego prace znajdują się w kolekcjach największych polskich muzeów, a obrazy olejne na aukcjach osiągają ceny bliskie pół miliona złotych.
W trakcie niedługiego życia Wróblewski przeszedł drogę od kapizmu poprzez okres fascynacji socrealizmem aż do osiągnięcia własnego stylu malarskiego. Zawsze jednak jego twórczość była mocno zaangażowana w aktualne problemy, artysta żył przecież w gorącym okresie powojennym, gdy żywe wciąż jeszcze były okupacyjne wspomnienia, a PRL-owskie władze oczekiwały sztuki, która pomoże ukształtować „nowego człowieka”.
Olej na płótnie „Kolejka trwa” powstał w 1956 roku, gdy artysta zrezygnował z tematów społecznych na rzecz kompozycji nawiązujących do codziennego życia . Namalowana mocnymi kolorowymi plamami czwórka ludzi stanowi część większej grupy, na co wskazują widoczne po obu stronach fragmenty sylwetek poprzednich i kolejnych osób. Na co czeka kolejka? Czy artystę zainspirowały sceny zauważone gdzieś w urzędach, a może – co sugeruje wiek namalowanych postaci – jest to kolejka życia?
Od 1960 obraz należy do kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie.
W „Mieście skarbów” Moryc dostaje zlecenie na namalowanie kopii „Kolejki”. Taki obraz widzimy u prokuratora Lekkiego. Gdy prokurator zaczyna dostawać listy z pogróżkami, sprawa trafia do Szatnera. Policjanci odwiedzają Lekkiego, a wtedy Alicja oglądając wiszące na ścianie dzieło Wróblewskiego stwierdza, że to oryginał. Niebawem Ewa włamuje się do willi i zamienia obraz na kopię.